Tytuł oryginału: When Rainbows End
Autor: Cecelia Ahern
Wydawnictwo: Akurat
Liczba stron: 512
Kategoria: Literatura obyczajowa, Romans
Moja ocena: 7/10
Czy to możliwe, żeby dwoje ludzi przeznaczonych sobie, przez wiele lat nie dopuszczało do siebie tej myśli? Starało się tłumić swoje prawdziwe uczucia? Okłamywać samych siebie? Żyć razem, ale jakby oddzielnie?
Rosie Dunne i Alex Stewart są
przyjaciółmi od wczesnych lat dzieciństwa. Wspólnie spędzają czas, planują
swoją przyszłość, chodzą na imprezy, piją, wpadają w tarapaty, a potem próbują
się z nich wyciągnąć. Razem przeżywają zarówno te radosne jak i te smutne
chwile. Każdy, kto zna tą dwójkę, wie, że są nierozłączni. Jednak pewnego dnia
życie postanawia splatać im figla. Rodzice Alexa wyjeżdżają do Ameryki i
zabierają ze sobą chłopca. Alex wyjeżdża - przekonany, że niedługo Rosie do
niego dołączy. On ma studiować medycynę na Harvardzie, ona hotelarstwo w
Bostonie. Ale i tym razem los nie jest dla nich zbyt łaskawy...
"Życie jest zabawne, prawda? Kiedy już myślisz, że wszystko sobie poukładałeś, kiedy zaczynasz snuć plany i cieszyć się tym, że nareszcie wiesz, w którym kierunku zmierzasz, ścieżki stają się kręte, drogowskazy znikają, wiatr zaczyna wiać we wszystkie strony świata, północ staje się południem, wschód zachodem i kompletnie się gubisz. Tak łatwo jest się zgubić."
"Love, Rosie",
wcześniej znana jako "Na końcu tęczy", jest zupełnie inna od
dotychczas czytanych przeze mnie powieści. Na jej treść składają się listy,
e-maile, wydruki smsów, rozmów z czatu i innych pism. Na początku nie mogłam
się do tego przyzwyczaić i wciągnąć w akcję powieści, ale wraz z kolejnymi
kartkami czytało mi się coraz lepiej.
Historia Rosie i Alexa jest
pięknym przykładem prawdziwej przyjaźni i miłości, która przetrwa najgorsze
próby. Przypomina, że po burzy zawsze wychodzi słońce, a wszystkie przeszkody,
które każdego kolejnego dnia życie rzuca nam pod nogi, powinniśmy pokonywać z
podniesionym czołem.
"Wszyscy musimy mieć jakieś marzenia. I nadzieję, że możemy osiągnąć coś więcej, niż mamy."
Muszę przyznać, że podczas
czytania wiele razy chciałam rzucić książkę w kąt i już do niej nie wracać.
Przez tyle lat główni bohaterowie mijali się ze sobą, a los nie szczędził im
kłopotów. Rosie swym zachowaniem i wyborami często doprowadzała mnie do szału,
a ja mogłam się tylko temu bezsilnie przyglądać. Wydaję mi się, że autorka za
bardzo skomplikowała losy Rosie i Alexa, już i tak bardzo skomplikowane. Kilka
rzeczy mogło zostać pominiętych. Nie chcę spoilerować, więc nie będę dokładnie
przytaczać, jakich.
"Love, Rosie" posiada
wiele wartości i jak najbardziej jest
godna polecenia. Historię Rosie i Alexa napisało samo życie, a kto wie? Może
także wśród nas znajdują się osoby podobne do tej dwójki, a ta powieść pomoże
uniknąć im podobnych błędów w przyszłości? :)
"Pokrewne dusze zawsze potrafią znaleźć do siebie drogę."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku,
będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza :) To drobny gest, a motywuje ogromnie.